Stały się częścią jego życia. Jednym z nieodłącznych elementów, choć ją kochał, na ona została w u niego w niełasce. Nie trudził się, by ją zrozumieć czy poznać, wszelkie formy bliższego zapoznania odrzucał na starcie.
Lecz jednego nie mógł odmówić. Miała w sobie coś tak zaskakującego i fascynującego, coś czego nie potrafił nazwać, i za to coś zaczął ją jeszcze bardziej nie tolerować, by nie powiedzieć, że ta nietolerancja przerodziła się w nienawiść. Niemal każde ich spotkanie kończyło się dziką awanturą z wyzwiskami.
Budzili w sobie wszelkie najgorsze instynkty.
Kiedyś przyrzekli sobie, że nigdy nie będą przyjaciółmi czy nawet kumplami, a tym bardziej nigdy razem nie zamieszkają. Nigdy. W życiu.
Och, gdyby tylko wiedzieli, jak bardzo w niedalekiej przyszłości zmienią się ich plany...
Od tamtego dnia minęło już troszkę czasu, choć to i tak dla nich była wieczność. Miesiąc bez kilku dni, odkąd zostali sami, niczym rozbitkowie, bez łagodzącego połączenia, jakim bez wątpienia była ona. Teraz jej nie było i oboje musieli zacząć żyć od nowa. Inaczej.
Odezwały się w nim resztki człowieczeństwa i pozwolił jej zostać. Nie miałby serca wyrzucić ją w takim stanie na bruk, tym bardziej w zimie.
I została.
A to był dopiero początek tego wszystkiego, co miało nadejść w przyszłości...
_________________________________________________________________________
Oj wiem, że króciutko. Ale ja nigdy nie umiałam pisać prologów, mam nadzieję, że wybaczycie.
Wzorem jednej z piszących opowiadania dziewczyn, która przedstawiła bohaterów: "ona, on i jeden z tych", tu pojawili się ona, ona i on.
Tak więc, zaczynamy :)
Pozdrawiam :)
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam prolog i zaciekawił mnie on do tego stopnia, że na pewno tu powrócę. Najpierw wzięłam się za tekst, a dopiero później zajrzałam do zakładki z bohaterami i prześledziłam fotki dziewczyn (wielkie zaskoczenie, bo nie są to jakieś klasyczne piękności lub gwiazdki rodem z Disneya i za to daję Ci kolejnego plusa). Nie wiem czemu, ale jednak przywiązuję wagę do tego jak autorka obrazuje sobie swoich bohaterów. Przewinęłam w dół i moim oczom ukazała się wielbiona przeze mnie twarz Jurija Tepesa! Ten facet ma w sobie coś takiego, że jak go widzę, to mam ochotę piszczeć jak nastolatka, którą już nie jestem :P Bardzo się cieszę, że wystąpi tu ekipa słoweńska, mało jest opowiadań z nimi w rolach głównych. Powoli nudzi mi się wałkowanie historii Austriaków i Polaków :) Czekam na kolejny part i mam nadzieję, że nie wypalisz się na samym początku. Pisz i miej dużo weny :) Pozdrawiam!
Zapowiada się szalenie ciekawie.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny, pisz szybko nowy rozdział :)
Pozdrawiam :*
Prolog zapowiada się świetnie <33
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się rozdziału ;)
Tepes *__* A ja przecież wielbię Słoweńców :)
OdpowiedzUsuńMimo niespecjalnej sympatii do jego tatusia, to Jurija lubię bardzo <3
I także nic specjalnie mądrego teraz nie napiszę, bo nie jestem za bardzo w stanie.
Ale wiem, że to opowiadanie na pewno pokocham :)
buźki :*
Ciekawy prolog, nawet bardzo. Chociaż nie pałam zbytnią sympatią do Słoweńców, to Tepesa lubię najbardziej. Hmm.. czytam całe mnóstwo opowiadań właśnie o Austriakach i Polakach, więc z chęcią poczytam coś odmiennego. A z tego co widzę - fabuła będzie bardzo intrygująca.
OdpowiedzUsuńWeny kochana!:*
prologi powinny być krótkie ale treściwe! Ten niewiele mówi, ale zachęca do dalszego czytania!
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość, informuj mnie jeśli mozesz w zakładce SPAM <3
Pozdrawiam :*
Prolog krótki, ale zachęcający.
OdpowiedzUsuńZabieram się do czytania ;*