Ile razy już tam wracał? Dziesiątki, setki, z różnych zawodów, konkursów, z dalekich zakątków świata. Wszystko jednak, co go otaczało, mimo że było takie samo jak wcześniej, zdawało mu się być inne,obce. Liczył, ze to tylko chwilowe uczucie, spowodowane dłuższą nieobecnością w domu. Przystanął na moment przed blokiem. Rozejrzał się, a kilka metrów obok niego dostrzegł Lanę. Kiedy podeszła bliżej, miał ją zapytać gzie byłą, ale widząc jej zapłakane oczy, zrezygnował z tego zamiaru. Już wiedział. Nie chciał jej zranić, bo i tak wystarczająco cierpiała.
Przepuścił ją w drzwiach, ale kiedy dotarli na piętro, na którym mieszkali, to ona musiała otworzyć drzwi z racji tego, ze on ciągnął za sobą torbę i walizkę.
Gdy tylko weszła do środka, zdjęła buty i kurtkę i w całkowitym milczeniu robiła herbatę sobie i jemu. Zaskoczyło go to, nie spodziewał się u niej takiego zachowania. Była spięta, zdenerwowana. Przez moment wahał się, czy do niej podejść, ale ostatecznie zbliżył się do niej.
Złapał ją za nadgarstek, może trochę za mocno. Lana spuściła głowę.
- Lana, co się dzieje? - zapytał cicho. Splótł ostrożnie ich palce.
- Nic. - mruknęła, nawet nie spoglądając na niego.
Westchnął ciężko.
- Popatrz na mnie. - poprosił i delikatnie uniósł dłonią jej podbródek. - Co się stało? Normalnie się tak nie zachowujesz.
- Nic. - powtórzyła łamiącym się głosem.
Co miała mu powiedzieć? Że sobie nie radzi, że świadomość tego wszystkiego, co wydarzyło się przez ostatnie miesiące nie pozwala jej normalnie cieszyć się życiem? Że mam w sobie nie dające jej spokoju poczucie winy?
Nie ugięła się pod jego troskliwym spojrzeniem, choć tak naprawdę doświadczyła go po raz pierwszy. Odsunęła się od niego i skierowała w stronę swojego pokoju. Zanim jednak tam weszła, w powietrzu zawisło pytanie, na które nie potrafiła odpowiedzieć.
- Jak długo masz zamiar jeszcze uciekać?
Jak długo jeszcze będziesz uciekać?
Jak długo?
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, wolałby takiej nigdy nie usłyszeć.
Bał się. O nią?
- Tak długo, aż to wszystko się skończy....
Nie była do końca świadoma, jak dwuznacznie zabrzmiała jej wypowiedź, jak wiele skrajnych emocji wywołało w Juriju to jedno zdanie. I jak wiele mu uświadomiło...
Wieczorem ich nastroje niewiele się poprawiły. Lana nadal wyglądała na obrażoną na cały świat, albo na bardzo smutną - takie Jurij miał zdanie. Jeszcze sporo musiał się o niej dowiedzieć, jeszcze nie umiał jej pocieszać, nie znał się zbyt dobrze na rozśmieszaniu jej, ale doskonale wiedział, jak ją denerwować.
Od czasu do czasu spoglądał na nią, patrząc na jej zachowanie, gesty. Wolał ją przypilnować. Lana jednak była spokojna, próbowała się nawet nieśmiało uśmiechnąć. Czytała książkę i tylko co chwilę odgarniała włosy co chwila wysuwające się zza ucha. Jurij pewnie przyglądałby się jej jeszcze dłużej, gdyby nie telefon, który rozdzwonił się, mącąc tym samym ciszę. Lana drgnęła niespokojnie, ale uspokoił ją jednym gestem. Odebrał.
- Jurij?! Dobrze, że odebrałeś. Mamy - a raczej ty masz - problem. - szepnął do słuchawki konspiracyjnie Robert.
- O co chodzi? - zdziwił się.
- O to, że... wróciła twoja była-przyszła-niedoszła narzeczona z Polski. Była u nas. - powiedział Kranjec, a Jurij zamarł na moment.
- Czego chce? - syknął.
- Obawiam się, że sama ci to powie. - dodał zakłopotany Robert. - Nie wiem, skąd ona ma twój adres, ale powiedziała, że cię odwiedzi.
Jurij przez dłuższą chwilę milczał, analizując informacje od Roberta.
- Dzięki za wiadomość. - mruknął wreszcie.
- Nie ma za co. Trzymaj się. - powiedział Kranjec i się rozłączył.
Młody Tepes odłożył telefon na stół. Przetarł dłońmi twarz i westchnął ciężko.
- Błagam, nie pytaj, co się stało. Nie chcę o tym mówić. - poprosił.
Lana pokiwała głową ze zrozumieniem. Zamilkli, ale Lana czuła, że on chce coś jej powiedzieć, ale nie wie, jak. Widziała, że jest bezradny wobec swojej przeszłości, tak jak ona czasami wobec swojej własnej. Odłożyła książkę i usiadła wygodniej. I czekała, aż sam zdecyduje się o tym opowiedzieć. Była cierpliwa; tą cechę mogła zawdzięczać właśnie jemu. Wyćwiczyła silną wolę i cierpliwość przez pierwsze dni ich wspólnego mieszkania. Tamte dni wydawały się jej być odległymi i wolała, by tak zostało.
Jurij nerwowo skubał róg poduszki. Zbierał myśli i próbował uporządkować swoją wypowiedź tak, by zrzucić z siebie część ciężaru, a jednocześnie by Lana wiedziała jak najmniej. Chciał oszczędzić jej nerwów i wolał, by nie mieszała się w jego prywatne sprawy.
Szczególnie te dawne.
- Moja niedoszła narzeczona przyjechała do Słowenii i mnie szuka. - powiedział w końcu. Lana uniosła wysoko brwi w geście niedowierzania. Chłopak pokiwał głową, jakby chciał ją do tego przekonać.
Prychnęła.
- Kłamiesz. - oznajmiła spokojnie.
Nie miał pojęcia, skąd o tym wiedziała.
- Powiesz mi wreszcie, jaka jest prawda, czy będziemy tak siedzieć całą noc? - zapytała.
Zmusiła go do powiedzenia prawdy, dziwnej historii, której sam do tej pory nie rozumiał.
Tania - choć wcale nie miała na imię Tatiana - Kowalik zauroczyła młodego, 20 - letniego Tepesa niemal od pierwszego wejrzenia. Niewiele wtedy jeszcze wiedział o miłości, jej nauczyła go dopiero Zara, którą właśnie poznawał. Mimo to starał się dbać o ich - jego i Tanii - "związek", choć z czasem większość wolnych chwil zaczął spędzać z miłą Słowenką, niż z zgoła odmienną Polką. Tania "czerpała" z życia ile mogła, choć wciąż uważała Jurija za swojego chłopaka. Czuł się za nią odpowiedzialny, snuł nawet ich plany na przyszłość, ale wtedy boleśnie zderzył się z rzeczywistością. Jego księżniczka okazała się być wredną, rozpieszczoną córeczką bogatych ludzi, a jego - choć starał się jak mógł - określiła "nieodpowiedzialnym" i "dziecinnym" i zerwała z nim. Jurij przez pewien czas bał się, że jej rodzice mogą mu zaszkodzić w dopiero nabierającej tempa karierze. Z czasem jednak zrozumiał, że i tak nie był tym pierwszym jej chłopakiem. Pozbierał się, choć z trudem, zajął się skakaniem, wydoroślał, spoważniał. Resztę jego myśli zajęła właśnie ta, która przywróciła mu wiarę w kobiety - Zara.
Tania na pięć lat o nim zapomniała, lecz po tym czasie wróciła, by znów namieszać w jego życiu. To umiała robić najbardziej.
Nie mógł popełnić jednak błędów z przeszłości, zmienił się przecież, o wiele wydoroślał. Samo wspomnienie nieszczęśliwej miłości bolało go jednak, mimo statecznego i obojętnego, chłodnego chłopaka, którego grał.
Był zupełnie inny.
- A więc boli cię twoja urażona duma i ambicja, że cię zostawiła? - zapytała Lana.
- Boli mnie to, że mnie zostawiła, po prostu. Bolało mnie wtedy złamane serce. - powiedział szczerze.
Milczeli przez chwilę, zbierają swoje myśli.
- Ja mogę ci pomóc. - zaoferowała nieśmiało Lana ze słabym uśmiechem.
- Lepiej będzie, jak nie będziesz się w to mieszać. Poradzę sobie z tym sam. Dla twojego dobra, tak będzie lepiej. - powiedział stanowczo. - No i czemu znów tak na mnie patrzysz?
- Każdego dnia zaskakujesz mnie coraz bardziej. - stwierdziła, leciutko kręcąc głową z niedowierzaniem. Wstała z fotela. - Dobranoc, idę spać.
- Idź, idź, późno już. Dobranoc. - powiedział jakby od niechcenia.
On też miał ochotę pójść spać, ale wiedział, że i tak nie będzie mógł spokojnie zasnąć. Bądź co bądź - tego dnia miał dużo wrażeń.
________________________________________________________________________
Chyba mój najdłuższy rozdział. Mam nadzieję, że Was to cieszy. Gdyby kogoś zainteresowało: alpejska-nadzieja.blogspot.com
Trzymajcie się.
PS Chciałybyście poczytać coś siatkówkowego...?
Każdy Twój rozdział cieszy:)
OdpowiedzUsuńOby ta 'przeszłość' nie namieszała za bardzo. Podobają mi się ich relacje. Do ideału trochę brakuje, ale uczą się, starają. Jest nadzieja, że jeszcze będzie dobrze.
Siatkówkowego? *-* Oczywiście! Głupie pytanie :D
nono, robi się coraz ciekawiej!
OdpowiedzUsuńCzyżby te relacje ulegają lekko polepszeniu? Bo w końcu zaczęli ze sobą rozmawiać, i Jurij opowiedział co nieco o sobie, nie? :D
Czekam na nowość :*
Relacje Lany i Jurija z każdym rozdziałem ulegają poprawie. Przynajmniej mi się tak wydaję. Kurczę, trochę zaniepokoił mnie ten telefon od Roberta. Mam nadzieję, że dziewczyna nie namiesza w jego życiu za bardzo.
OdpowiedzUsuńPS. siatkówkowego? OCZYWIŚCIE<3
UsuńBardzo podoba mi się ten rozdział. Przede wszystkim dlatego, że widać coraz mocniejszą relację między bohaterami. Rodzi się coś nowego, mocnego i mam nadzieje, że przetrwa burzę w postaci niedoszłej narzeczonej. Swoją drogą zaskoczona jestem jej istnieniem i tym, że teraz tak nagle się pojawi. Wyczuwam problemy :-(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Marzycielka
Przepraszam za spam, ale tylko tak mogę zawiadomić cię o nowości :-)
UsuńZapraszam serdecznie ---> http://the--bittersweet--life.blogspot.com
Marzycielka
Relacje Lany i Jurija jak widać ulegają poprawie. I dobrze, widać, że potrzebują siebie nawzajem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
O jejku cudowne *-*
OdpowiedzUsuńMoje myśli coś mi podpowiadają, lecz ja nie myślę więc ... :D
Rozdział jest przepiękny, widzę że ich rozmowy już nie są takie jak poprzednie.
Z niecierpliwością czekam na kolejne cudo <3
Buziaczki ;*
Wszystko wydaje się zmierzać w dobrym kierunku. Mam tu na myśli relację pomiędzy Laną i Jurijem. Z drugiej strony jest pomiędzy nimi jakaś bariera, której, wydaje mi się, że nie da się przeskoczyć.
OdpowiedzUsuńI tak. Z siatkówkowym czymś jestem zawsze na tak, ; )
Siatkarsko - jak najbardziej na tak ;D
OdpowiedzUsuńJakoś idzie. Odbudowują powoli normalne relacje - choć wcale łatwo nie jest. Z tym, że teraz przyjedzie ta Tania i znowu pewnie będzie kiepsko. A może się mylę? Może właśnie będzie lepiej? Oby.
buziaki :**
Nominowałam Cię do Liebster Awards!
OdpowiedzUsuńWięcej tu --> http://spelnione--marzenie.blogspot.com/p/blog-page_5.html
Całusy!
+ wybacz za spam :*
Nareszcie długi rozdział! To się chwali :) Martwi mnie ta była-przyszła-niedoszła narzeczona z Polski, choć wiem, że jej pojawienie się wprowadzi do opowiadania nieco żywszej akcji :) Wciąż trzymam kciuki za to, co tutaj tworzysz. Życzę weny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń