wtorek, 11 marca 2014

rozdział szósty, czyli nieoczekiwane gesty

      Ranek nastał zdecydowanie za szybko. Jurij długo nie mógł zasnąć, co w efekcie odbiło się na jego wyglądzie i samopoczuciu. Wszedł do kuchni i niemal od razu natknął się na Lanę. Zmierzyła go wzrokiem i pokręciła głową z dezaprobatą.
- W nocy się śpi, a nie myśli o jakichś bladziach. - powiedziała, patrząc na niego wymownie.
- Możesz te wszystkie swoje uwagi na razie zachować dla siebie? Boli mnie głowa, nie mam ochoty słuchać twojego marudzenia. - burknął, krzywiąc się nieznacznie.
- Dobrze, już nic nie mówię. - mruknęła cicho.
Zerknęła na niego przelotem.
- I mogłabyś się wreszcie ubrać, bo jak na razie chodzisz w samej halce.
- Nic ci do mojej halki! - pisnęła, szczelniej otulając się długim swetrem narzuconym na białą haleczkę.
Zauważyła, że lekko się uśmiechnął. Uśmiechnął się...! Miał  już jej powiedzieć, jak dużo ma do tej jej "halki", ale w porę się opamiętał. Nie mógł jednak powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na jego usta.
Ich rozmowa pewnie potoczyła by się dalej, gdyby nie natarczywy dzwonek do drzwi. Spojrzeli na siebie, zdziwieni. Jurij poszedł otworzyć, a Lana zamknęła się w pokoju, by spokojnie się ubrać.
Nie spodziewał się tej osoby, która stała za drzwiami.
- Witaj, Szura. - powiedziała pieszczotliwie dziewczyna, której wolałby więcej nie spotkać. Wzdrygnął się słysząc określenie, które kiedyś bardzo lubił, a teraz wolał o nim zapomnieć. Nawet już nie pamiętał, dlaczego go tak nazywała.
- Witaj. - odpowiedział oschle. - Nie mam ochoty na kurtuazję, Tania. Więc, czego chcesz?
- Och, Jurij... - szepnęła. Weszła do środka, choć Jurij nie miał ochoty na rozmowę z nią. - Ty dobrze wiesz, czego ja chcę.
Delikatnie chwyciła go za kołnierzyk koszuli, zbliżając go do siebie. Skrzywił się. Ta sytuacja denerwowała go coraz bardziej. Może dlatego, że nie miał w sobie wystarczająco dużo odwagi, by kazać jej się wynosić?
- Nie zaczynaj tych swoich gierek, Tania. Nie dam się na nie nabrać. - warknął nieuprzejmie.
- Chcę powrotu. Do ciebie. - oznajmiła spokojnie, bez cienia emocji. Wyrachowanie ją tego nauczyło.
- Najpierw zniszczyłaś go pięć lat temu, a teraz chcesz zrobić to jeszcze raz? - do rozmowy nieoczekiwanie włączyła się Lana.
Wiedziała, że nie powinna. Jednak nie potrafiła pozostać obojętna w tej sprawie. Na twarzy Tanii malował się zaskoczenie. Nie spodziewała się w tym miejscu potencjalnej konkurentki. To bardzo komplikowało jej plany.
- Aż tak nisko upadłeś, że zadajesz się z kimś takim jak ona? - zapytała z pogardą w głosie. Lana słyszała podobne pytania z ust Jurija całkiem niedawno, ale teraz wywołało ono zgoła odmienne uczucia.
- Nie wiem, czy można niżej upaść, gdy prosi się swojego byłego chłopaka - którego zostawiłaś z powodu kaprysu - o pozwolenie na powrót, nie mówiąc wcześniej "przepraszam" i nie prosząc o wybaczenie. To jest zwyczajnie żałosne. - syknęła Lana. Tania otworzyła szeroko oczy. Nie spodziewała się takich słów, nie miała przygotowanej na nie riposty. Była bezradna.
- Lepiej będzie, jeśli się teraz rozejdziemy. - oznajmił chłodno Jurij. Tania prychnęła jak obrażona kotka i otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła, bo nie wiedziała, co.
- Zmieniłeś się jednak...
Tymi słowami przypieczętowała swoją porażkę. Zdenerwowana wyszła z mieszkania, trzaskając drzwiami, aż oboje się skrzywili.
      Nastała cisza. Analizowali to wszystko, co przed chwilą się wydarzyło.
- Nie cierpię takich ludzi. - westchnęła Lana, próbując rozładować napiętą atmosferę. Dopiero wtedy Jurij podniósł na nią wzrok.
I ogarnęła go nagle myśl, że Lana jest piękną dziewczyną. Słowiańska uroda dodawała jej niepozornemu wizerunkowi niewinności.
I chyba to czyniło ją tak inną, różną od hordy fanek, które ich, skoczków otaczały. Była łagodna i niewinna jak dziecko.
- Dziękuję. - powiedział cicho. Lekko ją objął i musnął ustami jej czoło. Drgnęła niespokojnie.
Bo wiedziała, że już przepadła.  Była od początku skazana na porażkę, na poddanie się. Była słabsza, bardziej uległa. Przestraszyła się tego uczucia, jak chyba jeszcze nigdy. Ale było już za późno.
Nikt nie był w stanie przewidzieć, jakie skutki przyniesie ze sobą to uczucie.
***
       Kiedy wracała z uczelni do domu, przywitała ją cisza. Taka, która zabijała resztki nadziei. Nie zwiastująca raczej nic dobrego. Wzdłuż kręgosłupa przebiegł ją nieprzyjemny dreszcz. Zajrzała do salonu, spodziewając się tam zastać Jurija. Nie pomyliła się. I było jeszcze coś, co ją zaniepokoiło, a może nawet zabolało. Kiedy usłyszał jej kroki, odwrócił się.
Widziała już kiedyś u niego tak chłodne, wypłoszone spojrzenie. To był skraj rozpaczy. Jego zachowanie diametralnie zmieniło się w porównaniu z tym porannym. To już nie był ten sam Jurij, który rano ją przytulał i całował w czoło. To był inny Jurij.
Pod wpływem lodowatego spojrzenia Słoweńca cofnęła się nieznacznie. Czuła się bezradna. Nie miała pojęcia, co tak naprawdę działo się podczas jej nieobecności. Nie pytała, to jedynie pogorszyłoby sytuację. A nawet gdyby chciała, to żadne słowa nie przeszłyby przez ściśnięte gardło. Jego niemal niesłyszalny szept był jak najgłośniejsze wołanie o pomoc.
- Dwudziesty drugi lutego.
Na początku nie zrozumiała. Próbowała, ale nie mogła. Zerknęła na kalendarz wiszący na ścianie.
I wtedy już wiedziała.
Sobota, 22 lutego. Jakże mogła zapomnieć o tak ważnym dniu?
Jeszcze kilka miesięcy temu miał być najpiękniejszym. Teraz nie chcieli o nim pamiętać; uczestniczyć w fałszywej maskaradzie gładkich słów, która ich niewątpliwie czekała.
___________________________________________________________________
No ja Cię  man witam z powrotem ;)
Nie wyszedł ten rozdział tak, jak powinien. Przepraszam za niego i za te opóźnienia, nie mam pojęcia, kiedy następny.
Trzymajcie się.

7 komentarzy:

  1. No dlaczego takie krótkie?
    O, a już myślałam, że relacje Jurija i Lany zaczną się polepszać, sądząc po tej sytuacji, kiedy to do ich domu przyszła była dziewczyna skoczka, ale po końcówce rozdziału, śmiem wątpić. Może się mylę? I chyba domyślam się, co może znaczyć data 22 lutego, ale nie będę wyjawiała swych domyśleń.

    Ósemka u mnie : http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. 22 lutego? Czyżby? A nie, chyba jednak nie..
    Dużo weny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O żesz, ale mi dałaś do myślenia przed spaniem! Byłam pewna, że między nimi się coś wreszcie wydarzy, bo iskrzy tam od samego początku, ale teraz widzę, że to wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślałam. Nawet tytuł rozdziału nasuwał mi pewne skojarzenia, a tu coś takiego. Tania... Jakoś źle mi się to imię kojarzy. Jest niepokojące. Mam już pewien obraz tej historii, ciekawe czy potwierdzi się choć jeden z moich domysłów :) Częstujesz nas takimi drobnymi napomknięciami o przeszłości, a to wzmaga apetyt na czytanie. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się jak najszybciej :) Pozdrawiam i życzę wielkiej weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że opłacało się czekać naprawdę ;)
    Rozdział jest taki cudowny, piękny a zarazem troszeczkę tajemniczy.
    Dla mnie dobrze, że Lana pomogła spławić Tanię. Ja nie miałabym odwagi, żeby przyjść tak po prostu i powiedzieć, że chcę do niego wrócić. Serio, Lana miała racje bez żadnego przepraszam nic...
    Z niecierpliwością czekam na twoje kolejne cudo <3
    Ściskam mocno ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona naprawdę myślał, że znów pojawi się w życiu Jurija, a ten tak po prostu do niej wróci?! Żal mi takich ludzi. Coś mi się wydaje, że to tylko początek problemów Jurija. Ona tak łatwo nie odpuści :-(
    Zastanawia mnie ta data, może wspominałaś o niej wcześniej, ale jakoś nie kojarzę, czego dotyczy. Tym bardziej czekam więc na kolejny rozdział :-)
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze to jestem w żałobie po Twojej ikonce. Gdzie jest Ivan, ja się pytam???
    No dobra. Dmuchawce są ładne i w ogóle, ale gdzie im do Ivana? Ech... Sama sobie go ustawię, a co.
    No trudno. To ja się może zajmę rozdziałem. Bo to jest piękne. Autentycznie piękne. Przepadła, ja wiem. I boi się tego, co jest w pełni zrozumiałe.
    22 lutego. Czy to wtedy zmarła Zara? Nie wiem, to jest jedyne, co przychodzi mi do głowy.
    buziaki, słońce ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. dobra, teraz zagadka...o co chodzi? : " Sobota, 22 lutego. Jakże mogła zapomnieć o tak ważnym dniu?
    Jeszcze kilka miesięcy temu miał być najpiękniejszym. Teraz nie chcieli o nim pamiętać; uczestniczyć w fałszywej maskaradzie gładkich słów, która ich niewątpliwie czekała."
    serio, teraz ja mam pustkę w głowie!
    Przepraszam, że nic więcej nie napiszę, ale jestem za bardzo zmęczona staniem w zimnie i emocjami ze skoków na żywo :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń