Lana nie miała wtedy jeszcze pojęcia, jak wielki błąd popełnia, ulegając Jurijowi w wielu sprawach. Stała się nieświadomą marionetką w jego rękach. Niezauważalnie. Nie zorientowała się nawet, kiedy stała się od niego zależna, niemal całkowicie. Zatraciła siebie. Wplątała się w jego gierki, w których była główną zainteresowaną.
On też nie wiedział, dlaczego to robi. Nie szukał wymyślnych wymówek na odczepne. Miał swoje jedno wytłumaczenie, dziecinne proste, do którego bał się przyznać sam przed sobą.
Zagubił się.
Ostatnia sobota lutego miała być tą najpiękniejszą, w jego życiu. On i Zaraz mieli wziąć długo wyczekiwany ślub. Ich rodzice niechętnie zgodzili się na skromną ceremonię w przerwie między Soczi a skandynawskim tournee. Szalona była ich miłość. W nie miał wszystko, czego potrzebował, cały swój świat. I nagle, na dwa miesiące przed ślubem, ktoś go tej największej miłości pozbawił. Stał na skraju rozpaczy i zwariowania, ale wtedy pojawiła się ona i jego przyjaciele. Wyciągnęli go z depresji i musiał się zgodzić na idiotyczny układ, który trwał do chwili obecnej.
Pamiętał doskonale, jak kazali mu jej pilnować. Pilnować! Prędzej by się pogryźli niż wzajemnie pilnowali, ale dla świętego spokoju zgodził się. I tak już zostało. Ale wiadomo było od początku, że w tym wszystkim najbardziej ucierpi Lana.
Teraz też to widział, choć wcale tego nie chciał. Pogrywał z nią sobie, a ona naiwnie, jak dziecko, dawała się ranić. Potrzebowała miłości, której tak naprawdę jeszcze nie zaznała. Dlatego wybaczała mu wszystkie słowa i odtrącenia, byleby tylko się nią interesował. Nic jednak nie trwało wiecznie. Szybko, po dwóch, trzech dniach widział zmianę w jej zachowaniu. Kuliła się. W nocy płakała i modliła się na zmianę, prosząc o ukojenie. Widział, że zadaje jej ból. Jednak strach przed uczuciem, jakie w nim budziła nie chciał go opuścić, mącił, dodawał wyrzutów sumienia i wątpliwości. Uciekał.
Czego się bał?
Już nie umiał być wobec niej obojętny. Już nie potrafił milczeć wobec niej, walczył o każdy jej uśmiech. Martwił się o nią. Skradała jego myśli coraz częściej, coraz bardziej pozytywnie.
I nagle przestraszył się, że może ją pokochać. Że obdarzy miłością jakąś inną dziewczynę niż tą, która zasługiwała na nią najbardziej, która była dla niego przez pięć lat najważniejsza. Zara. Myślał, że to się nie godzi, by jej miejsce zajmowała jej przyjaciółka, w tak krótkim czasie o jej odejściu.
Wpadł w błędne koło uczuć, raniąc nieświadomą niczego pannę Zelijman. Nie chciał tego. Ambiwalentne uczucia względem Słowenki mieszały jej w głowie i niczego już nie był pewien.
Poza tym, że była dla niego kimś ważnym.
***
Obecność Kranjeca nie pomagała ani jej, ani jemu. Jurij nie chciał po raz kolejny rozmawiać o obecnym dniu. Każda myśl o utraconym szczęściu zadawała mu niemal fizyczny ból. Nie mógł wytrzymać, a tylko resztki silnej woli powstrzymywały go od rękoczynów.
- Dlaczego nie chcesz dać mi spokoju?
Pełne żalu i wyrzutu pytanie zawisło w powietrzu. Robert wypuścił głośno powietrze z płuc. Zmierzył dokładnie wzrokiem młodego Tepesa i ze smutkiem stwierdził, że jest nieporównywalnie gorzej niż kilkanaście dni wcześniej. Jurij przypominał wrak człowieka. W Soczi było zdecydowanie lepiej, choć i tak nie było zbyt dobrze. Teraz, na bladej twarzy odznaczały się tylko wielkie granatowe oczy i sińce pod nimi. Chłopak przeczesał palcami włosy, które wyraźnie ściemniały, w porównaniu z latem. Uniósł pusty wzrok na Roberta, aż ten cofnął się nieznacznie. Zimny dreszcze przebiegł go po plecach. Nawet nie próbował sobie wyobrażać cierpienia przyjaciela.
Przez pewien czas miał nadzieję, że Jurij już poniósł się z kolan i będzie próbował ułożyć sobie życie na nowo. Po cichu liczył, że może Lana pomoże mu się pozbierać i da mu nowe, inne szczęście. Wiedział o ich epickich kłótniach, ale czuł, że oboje mimo wszystko są sobie bliscy na swój własny sposób. I miał nieodparte wrażenie, że Lana coś ukrywa. Nie dociekał, co to mogło być, bo wyraźnie stroniła od jego obecności - nie tylko jego, ale i innych skoczków poza Tepesem także.
Oni nadal trwali w jednym punkcie. Jurij wciąż cierpiał. Po cichu, głęboko w sobie. Tym bardziej nie mógł mu pomóc. Nie wiedział, jak.
- Jestem twoim przyjacielem. Jurij, ja rozumiem,że...
- Nic nie rozumiesz, Robert. Nie masz pojęcia, co ja czuję. Masz normalną rodzinę, żonę, dom... ja też to mogłem mieć. Ale teraz nie mam nic.
Nie spodziewał się takich słów. Wierzył naiwnie, że Lana tego nie usłyszała.
Starała się pomagać Jurijowi, podała mu rękę w trudnej chwili. Ale robiła przy tym wszystkim zasadniczy i poważny błąd. Chciała mu zastąpić Zarę.
Jego nadzieje legły w gruzach, gdy w drzwiach zobaczył bladą twarzyczkę Lany, na której malowało się zaskoczenie. Teraz nie obchodziło go, czy podsłuchiwała, czy tylko przypadkowo usłyszała słowa Jurija.
Zabolało.
Odwróciła się gwałtownie i cofnęła w głąb korytarza, by nie widział łez, które bezsilnie potoczyły się po jej policzkach.
Tepes podniósł na niego zdezorientowany i zagubiony wzrok. Wiedział, jak mogła zareagować na takie słowa.
Robert przetarł twarz dłońmi. Teraz i on był bezradny wobec tej sytuacji. Zostawił ich samych z nadzieją, że jakoś to sobie wyjaśnią.
***
Nie wiedział już, jak zmienić sposób jej myślenia. Zaśmiał się gorzko w duchu, że nawet we własnym domu nie może powiedzieć prawdy, ciążącej mu na sercu. Nie spodziewał się, że Lana to usłyszy. I tak mocno przeżyje. Musiał się ratować, przed ostatecznym upadkiem. Wplątał się w jakiś niezdrowy układ z nią, nie znając nawet dobrze powodu. Bał się własnych emocji? Chyba tak. Budziła w nim uczucia, których nie powinna, a przynajmniej takie były założenia na początku. Jednak czas zweryfikował je wszystkie. Dlatego zwodził ją; dawał nadzieję, a potem odtrącał. Owinął ją sobie wokół palca i niszczył tym samym, nawet nieświadomie. Stała się bezradną marionetką w jego rękach. Nie chciał tego, ale jego gierki zaszły już tak daleko, że musiał je teraz udźwignąć, a jednocześnie oswobodzić się z tego wiru, w który razem wpadli. Innej drogi do wyjścia, do wolności nie było.
Podniósł się ciężko z fotela i skierował się do jej pokoju. Ostrożnie zapukał. Wsunął się niemal bezgłośnie do środka. Stanął naprzeciwko niej.
- Lana, nie zrozum mnie źle. Nie mam nic, co miałem jeszcze wtedy, gdy... - rozpaczliwie się tłumaczył, ale nie był w stanie o wszystkim powiedzieć. - Teraz ty jesteś inna, nie jesteś tą Laną sprzed kilku tygodni.
- Kłamiesz, znowu! - krzyknęła bezsilnie, czując jak łzy napływają jej do oczu. Zbliżył się do niej i objął ją. Szarpała się z nim, ale on nie wypuścił jej z objęć. Próbował ją uspokoić, zapewnić, że wszystko, co mówił było prawdą. Nie chciał jej stracić. Czuł, jak sytuacja wymyka mu się z rąk. Ale nie spodziewał się tych słów, pełnych żalu i nienawiści.
- Nie dotykaj mnie.
Puścił ją, a odsunęła się od niego. Łykała łzy bezradności, które w końcu popłynęły po jej policzkach.
Tak bardzo chciała mu wykrzyczeć, jak bardzo go nienawidzi... i jak bardzo go kocha.
Osunęła się po ścianie, tak bardzo rozpaczliwie płacząc. Zbliżył się, ale powstrzymał go jej ochrypnięty szept.
- Zostaw mnie.
Poczuł, że właśnie odniósł największą porażkę w swoim życiu. Gorszą niż dotychczasowe blamaże na skoczniach całego świata. Przegrał. Zawiódł.
Wyszedł bez słowa, z wielkim bólem serca. Nie chciał jej stracić, bo ona została mu jedyną osobą do kochania.
____________________________________________________________________
Udało mi się troszeczkę wcześniej dodać rozdział. Zostawiam go Waszej ocenie.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i tyle wyświetleń, dajecie mi siłę do dalszego pisania. Jesteście wspaniałe.
Trzymajcie się.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i tyle wyświetleń, dajecie mi siłę do dalszego pisania. Jesteście wspaniałe.
Trzymajcie się.
Ehh, takie błędne koło. Jurij czuje coś do Lany, ale jeszcze nie wie, czy to miłość; a ona to samo. Tyle tylko, że ona jest pewna tej miłości. Więc dlaczego, kiedy on chciał ją pocieszyć, go odtrąca?
OdpowiedzUsuńPrawie sama się popłakałam czytając... Mam nadzieję, że w końcu uda im się rozszyfrować własne uczucia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Szczerze muszę przyznać, że ten rozdział jest chyba najlepszym z Twoich dotychczasowych. Nie zrozum mnie źle, pozostałe też są dobre, ale ten jest szczególny. Tak naszpikowany emocjami bohaterów, ich rozterkami skrywanymi uczuciami, że z przyjemnością przeczytałam wszystko dwa razy. Naprawdę włożyłaś w niego dużo uczucia i to widać podczas czytania.
OdpowiedzUsuńWidać, że oboje nieco się pogubili w tym wszystkim. Data, która się zbliża przywołała bolesne wspomnienia i trudno będzie im uporządkować to co czują. To jeszcze zbyt wcześnie, by składać sobie jakieś obietnice. Zwłaszcza, że chyba żadne z nich jeszcze tak naprawdę nie pogodziło się z odejściem Zary.
Chciałoby się powiedzieć, że życie toczy się dalej. Ale dla nich to wciąż trudne. Trzymam mocno kciuki, aby dali sobie szanse na szczęście :-)
Pozdrawiam
To szczera prawda :-)
UsuńZapraszam na nowy rozdział do siebie :-)
UsuńA kiedy u ciebie coś pojawi się nowego?
http://the--bittersweet--life.blogspot.com
Piszesz takie boskie opowiadanie to nie dziw sie ze jest tyle wyswietlen ;D
OdpowiedzUsuńNie rozumiem postepowania Jurija. Kompletnie go nie rozumiem. Dlaczego rani Bogu winna biedna Lane? NIC mu przeciez nie zrobila! Chciala tylko pomoc a on takie rzeczy odwala... rozumiem ze i jemu zabrano szczescie, ale czy to powod do niszczenia jej? Skoro juz sie w niej jakos na swoj sposob "zakochal" to niech przestanie ja ranic no! Bo znowu go spotkam to mu nakopie do tylka ;D
Niech miedzy nimi zacznie byc dobrze. Nie wiem no, Jurij niech sie zmieni albo Lana wyprowadzi bo ona tam sie biedna zaplacze na smierc ;c i Jurij bedzie ja mial na sumieniu!
Czekam na nowosc ;*
Jejku aż nie wiem co napisać. Słów mi zabrakło.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. I ta mieszanka uczuć w Juriju. Kocha Zarę i chce być jej wierny, nawet jeśli jej już nie ma, a z drugiej strony jest Lana, którą też kocha na swój sposób.
Ja rozumiem, że on cierpi, ale nie powinien jej ranić. A ona? Kocha go i nienawidzi jednocześnie. Boję się jak to się może skończyć.
Czekam z niecierpliwością na kolejny. Życzę dużo weny :)
Pozdrawiam :*
Rany, jak to jest, że jedno cierpienie pociąga za sobą drugie... Że jeśli kogoś zranimy - lub zostaniemy zranieni, to będzie to miało bardzo intensywny, bolesny ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńNic nie zostaje bez śladu.
Jurij krzywdzi Lanę. Tak. A najgorsze jest chyba to, że on się totalnie zagubił w życiu. Miał Zarę - stały punkt podparcia i nagle mu ten punkt odebrano. I od tej pory nie może się odnaleźć. I przy okazji krzywdzi Lanę, choć być może już się w niej zakochał. No ale przecież nie może dopuścić do siebie myśli, że miłością do Lany w pewien sposób zdradziłby Zarę.
Trudne to strasznie.
buziaki, kochanie :**