W fińskim Lahti wszystkie granice wytrzymałości zostały przekroczone. Jurij czuł to i nic nie mógł z tym zrobić. Nie panował nad sobą. Nie myślał, jak odbiorą to inni. Trener, Robert, reszta zawodników. Sztab. Chyba nie myślał także wtedy, gdy w przypływie bezradnej wściekłości kazał Lanie, by wreszcie dała mu spokój. A chciała tylko pomóc. Otrząsnął się dopiero wtedy, gdy zobaczył, jak zaciska drobne dłonie w pięści i wybiega z pokoju, by nie zobaczył jej łez. Chyba zrozumiał, że znów ją skrzywdził.
A obiecywał co innego.
Przez łzy nie widziała prawie nic. Dopiero, gdy zderzyła się z Robertem, poczuła, jak bardzo jest słaba. Przecież nie spała prawie całą noc. Chwycił ją w pasie, zanim osunęła się na kolana. Przeraził się. Autentycznie. Dusiła się. Dławiła się własnymi łzami, nie mogła złapać oddechu.
Nie miał pojęcia, co robić.
Zaprowadził ją do swojego pokoju, zrobił i przyniósł herbatę, dał jakieś leki na uspokojenie. Nie miał pojęcia, skąd się wzięły w jego torbie, ale w tamtej chwili to nie grało roli. Zwykle uważał, że one nie rozwiązują problemu, ale akurat w jej przypadku porzucił swoje dotychczasowe uprzedzenia. Musiał ją uspokoić. Chciał się dowiedzieć, co doprowadziło ją do takiego stanu.
W zasadzie, to nawet znał odpowiedź. Wolał tylko wiedzieć, dlaczego.
Po dłuższej chwili się uspokoiła. Już nie płakała, spuściła tylko niziutko głowę, jakby wstydziła się swojej gwałtownej reakcji.
- Znowu? - zapytał, a ona i tak wiedziała, co ma na myśli. Z trudem pokiwała głową.
Westchnął ciężko. Mógł się tego spodziewać.
- Zawiódł - mruknął na tyle głośno, by usłyszała. Było to ni stwierdzenie, ni zapytanie.
- Chyba nie powinnam tak mówić - powiedziała cicho.
Prychnął.
- Nie próbuj być kryształem, Lana. Nie będziesz nim, zrozum to. Kryształ jest twardy, a ty nie.
Spodziewał się buntu, jakiegoś zaprzeczenia z jej strony. Nie powiedziała nic. Nawet nie zareagowała. Zaskoczyła go tym jeszcze bardziej.
- Nie mam szans, by być tak dobra, jak ona - szepnęła nagle.
Nie odpowiedział. Nie wiedział, co.
***
Kiedy wróciła, było już dosyć późno, ale w pokoju wciąż tliło się słabe światło. Czekał na nią. Chyba powinna się ucieszyć. To by oznaczało, że jemu wciąż na niej zależy.
Spał. Wyglądał tak słodko i niewinnie, że zapomniała o całym żalu i smutku do niego. Usiadła na brzeżku łóżka i ostrożnie pogładziła palcami jego policzek. Lubiła tak robić. Rozluźniała powoli spięte mięśnie i zatraciła gdzieś całą koncentrację.
Poczuła, jak jej drobną dłoń przykrywa swoją dużą. Serce podeszło jej do gardła, znów nie mogła oddychać. Całował delikatnie opuszki jej palców. Ten gest, tak czuły, a zadał jej tyle dziwnego, rozdzierającego bólu. Przymknęła oczy i po policzkach potoczyły pierwsze, małe łezki. Wytarł je drugą dłonią.Już po chwili leżała obok niego, z niespokojnie bijącym sercem. To wszystko było bardzo dziwne.
Przez ten cały czas nie odezwał się do niej nawet słowem.
- Juri, zrób coś, nie chcę cię stracić - wyszeptała. Uniósł się na łokciach. Górował nad nią, był o wiele silniejszy od niej i przez chwilę poczuła się dziwnie, ale to był przecież Jurij, jego nie musiała się bać.
- Lannie - zaczął niepewnie, obawiając się jej reakcji. - Spróbuję.
_________________________________________________________________________
Przepraszam.
Chyba tylko tyle mogę na ten temat powiedzieć. Nie mogę, nie umiem, nie potrafię. A bardzo bym chciała.
Trzymajcie się.
Jeśli tak wygląda Twoje "Nie mogę, nie umiem"...
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz biorąc - wow. Utwierdzam się tylko w przekonaniu, że to jedno z najlepszych skokowych opowiadań.
Ciągle mają pod górkę. Mam nadzieję, że 'nauczą' się być ze sobą, on nie będzie jej ranił, że będzie dobrze.
Przepiękne naprawdę ♥
OdpowiedzUsuńPopieram czytelniczkę powyżej. Jeśli tak wygląda twoje " Nie mogę, nie umiem, nie potrafię" To wielkie uszanowanie, kłaniam się.
Chciałabym mieć taki piękny talent jak ty ;)
Czekam z niecierpliwością na kolejny
buziaki ;*
Nawet nie wiesz, jak bardzo mi wstyd, że tak dawno tu nie komentowałam. Ale czytałam każdy rozdział, nawet podczas wykładów, ukradkiem na telefonie, czy w autobusie.
OdpowiedzUsuńBo masz talent, moja droga, niesamowity talent opisywania uczuć, których jest tutaj pełno, a które same z siebie łatwe do przekazania nie są.
Trzymam kciuki za tę dwójkę. I za Ciebie, byś się łatwo nie poddawała i uwierzyła w swój talent :)
Buziaki :*
Ps: jeśli masz ochotę to na Simonie jest nowość-
zatracenie-zagubienie.blogspot.com/
Kochanie, ja Ci to już mówiłam. Ale ja powtórzę. Bo widzę, że Ty wcale w to nie wierzysz. Uwielbiam to, jak pięknie operujesz emocjami w opowiadaniach. Jest magia, uwierz mi. Tutaj to samo. Ściska mnie za serce, gdy myślę o tym, jak czuje się Lana. To wszystko jest dla niej bardzo, bardzo trudne. A i Jurij chyba też się gubi. No nie jest łatwo. Ale ja wierzę, że dadzą radę. Powoli, krok po kroczku.
OdpowiedzUsuńbuziaki słońce :**
U nich to ciągłe zawirowania. Raz jest pięknie, ładnie, idealnie, a innym razem jedno źle wypowiedziane słowo wszystko psuje. Mam nadzieję, że w końcu się im ułoży, że wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPS. nowość na: another-story-about-ski-jumping.blogspot.com
Nie rozumiem takiego zachowania Jurija. Tym bardziej, że nie bardzo wiadomo o co tak naprawdę mu chodziło. Mogę się domyślać, że kiepsko mu poszło w zawodach i swoją frustracje wyładował na niewinnej Lanie. Naprawdę jest mi jej żal, bo dziewczyna się stara, widać że darzy go mocnym uczuciem, skoro znosi te jego humory. Na razie wybacza mu kolejne bolesne słowa i gesty, tak jak tym razem. Ale kiedyś może powiedzieć dość, o jeden wybuch złości za dużo. I odejdzie. Chociaż, może wtedy Jurij przejrzałby na oczy i zrozumiał jak bardzo ją rani swoim postępowaniem.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje niezadowolenie rozdziałem. Nie dlatego, że jest źle napisany, bo naprawdę od pewnego czasu trzymasz wysoki poziom w tym opowiadaniu, ale niestety dla nas –autorek rzadko kiedy rozdział jest naprawdę idealny. Doskonale Cię rozumiem, też tak miałam. Ale uwierz mi i wszystkim wyżej (i niżej też), że styl w jakim teraz piszesz jest bardzo dobry i niczego nie możesz sobie zarzucać. Więcej wiary, dziewczyno :-)
Gdyby tylko nieco dłużej :D
Pozdrawiam serdecznie Marzycielka