Mógł to przyznać otwarcie sam przed sobą. Cała seria fatalnych wyników nie była przypadkiem. Lana bardzo nieświadomie, ale miała w tym udział. Cieszył się jedynie, że trener nie wnikał głębiej w powody jego gorszej formy, nie musiał kłamać ani wyjawiać mu całej prawdy o Lanie. To byłoby bardzo niewskazane.
Doszedł do wniosku, że powinna spotkać się z rodzicami. Pięć lat to długi czas, ale nie wiedział, czy jest już na to gotowa. Dopiero nabierała siły, nadziei na każdy dzień i nie chciał tego powoli odbudowanego świata zburzyć. I tak wystarczająco przez niego już wycierpiała, a taka wizyta z pewnością kosztowałaby ją mnóstwo nerwów. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej uważał to za absurdalny pomysł, i bił się z myślami, co powinien zrobić. Ziarno niepewności sprawiło, że urósł on do rangi wielkiego problemu, który go przerósł.
***
Zdecydował, że jej powie. Nie miał pojęcia, jak to zrobi, ale czuł, że musi. Nie mogła tak ciągle uciekać, powinna zmierzyć się z tym, co ważne. A przecież tu chodziło o jej rodziców.
Usiadł naprzeciwko niej, a ona od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Niemal natychmiast dostrzegł panikę, czający się obłęd w jej oczach. Chwycił impulsywnie dłoń Lany i przyłożył do swego rozgrzanego policzka. Spojrzała na niego zlęknionym wzrokiem i znów nie był już niczego pewnien.- Juri, coś się stało? - zapytała ostrożnie.
Bardzo chciał jej powiedzieć, że przecież nic i że nie musi się o nic martwić. Ale nie mógł.
- Nie wiem - mruknął bezradnie. Przysunęła się do niego bliżej.
- Nie wiesz?
Westchnął ciężko. No cóż, sama tego chciała. A raczej go do tego zmusiła.
- Pewnie to dla ciebie będzie trudne, ale... powinnaś spotkać się ze swoimi rodzicami - oznajmił w końcu z trudem. Drgnęła niespokojnie i spuściła głowę. Długo milczała, ale wiedział, że myśli nad tą informacją.
- Nie wiem, czy dam radę - szepnęła, nieśmiało spoglądając na niego. Po raz pierwszy tego dnia uśmiechnął się szczerze i przytulił ją.
***
Nie dała rady. Za pierwszym razem, kiedy stanęła w drzwiach rodzinnego domu, nie wystarczyło jej odwagi. Uciekła. Pięć lat wszystkich niedopowiedzeń wisiało w powietrzu, ale nie mogła o tej sprawie zapomnieć. Musiała tam wrócić, doprowadzić sprawę do końca.
Po kilku tygodniach wróciła do Kranja. Dzięki wsparciu Jurija szybko pozbierała się po początkowym załamaniu i postanowiła znów spróbować.
Nie, nie było łatwo, ale wytrwała do końca. Wytrzymała, choć padło wiele nieprzyjemnych słów. Ale wszystko sobie wyjaśnili. Była marnotrawną córką, ale wybaczyli sobie każdy błąd, zaniedbanie, które doprowadziło do obecnego stanu.
Cieszył się, że jest taka silna. Bardzo wydoroślała od początku roku i miał świadomość że w pewnej części się do tego przyczynił. I to nie tylko w dobrym sensie.
Naprawiał to każdego dnia, każdym pocałunkiem, przytuleniem, porannym powitaniem, codziennym uśmiechem. Całym sobą. Nie zawsze było dobrze. Nieraz różnice charakteru doprowadzały do kłótni, ale nie umieli nie odzywać się do siebie.
Ich miłość nie była zwyczajną miłością. Tylko oni wiedzieli, ile ich kosztowała, ile musieli cierpieć, by wreszcie się porozumieć. Ale było warto.___________________________________________
No już jedenasty rozdział. Kiedy to zleciało?
Dobrze, że Jurij namówił Lanę na spotkanie z rodzicami.
OdpowiedzUsuńMoże kiedy wyjaśni sprawy z nimi, będzie jej łatwiej..
Weny! Pozdrawiam :)
Kochana jak ty to robisz, że za każdym razem gdy czytam rozdział napisany przez ciebie odpływam gdzieś do innej krainy. Nie obchodzi mnie nic dookoła. Skupiam się tylko i wyłącznie na tym pięknym cudzie. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jak piszesz <3
Bo piszesz po prostu przepięknie ♥
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Im dłużej nie rozmawiamy z kimś, im więcej pojawia się niedomówień - tym później jest nam trudniej. To normalne.
OdpowiedzUsuńTak, Jurij ma rację. Lana wydoroślała zarówno przez niego, jak i - dzięki niemu. Ale teraz już będzie dobrze, prawda?
buziaki :**
[the-world-you-live-in.blogspot.com]
[little-stupid-thing.blogspot.com]
Dobrze, że spotkała się z rodzicami i wszystko sobie wyjaśnili, i że już nie ma żadnych nieporozumień między nimi. Tak, zmieniła się i to na lepsze i w dużym stopniu jest to zasługa Jurija :)
OdpowiedzUsuńP.S. zapraszam na prolog :
i-am-alive-again.blogspot.com
Być może wyjdę w tej chwili na totalnego głupka, ale brakuje mi tutaj wyjaśnienia o powód kłótni z rodzicami. Gdzieś mi to umknęło, albo o tym nie wspomniałaś. I tylko tego mi tutaj brakowało, bo pod względem stylu oczywiście nie mam żadnych zastrzeżeń. Zresztą już od pewnego czasu jestem zachwycona rozdziałami tutaj.
OdpowiedzUsuńPomijając powód kłótni, to dobrze że sobie wszystko wyjaśnili. Takie długoletnie zatargi źle wpływają na nas samych, nawet jeśli jesteśmy szczęśliwi to wciąż tyłu głowy mamy wspomnienia słów, czynów, które nas zraniły, ale też którymi zraniliśmy my sami. Także, Jurij dobrze zrobił namawiając ją na spotkanie z rodzicami. To oczyszcza ludzkie serca :-)
Pozdrawiam serdecznie Marzycielka