Dopiero kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwiami, mogła się skupić na oglądaniu brazylijskiego widowiska. Nie słyszała, jak bezszelestnie do niej podszedł. Zakrył jej oczy dłoniami i zaśmiał się, kiedy wydała z siebie pomruk niezadowolenia. Lubi się z nią droczyć. Lubił patrzeć, jak próbuje być na niego zła, choć w oczach wciąż ma iskierki radości.
Kochał ją. Długo zwlekał, nie mówił jej tego zbyt często. To były dla niego słowa wyjątkowo ważne, których używał rozważnie. Nie bez powodu, ale ona na to zasługiwała. Kochał ją taką, jaka była w tej chwili, kochał ją zaspaną, albo słaniającą się na nogach podczas sesji, kiedy mówiła, że sobie nie radzi. Była tak bardzo jego.
- Nie wiedziałem, że lubisz oglądać mecze - powiedział, siadając tuż obok niej. Uśmiechnęła się zawadiacko i zerknęła na niego przelotem.
Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Pachniała jakąś mieszanką letnich, świeżych perfum. Musnął ustami jej czoło.
- Rozpraszasz mnie - mruknęła. Uśmiechnął się i poluzował uścisk, żeby mogła się wygodniej położyć. Westchnęła cichutko, co zwróciło jego uwagę. Splótł ich palce.
- Jestem bardzo szczęśliwa, wiesz? - szepnęła. Całą jej uwagę skradł teraz Słoweniec i nie potrafiła się skupić na meczu. - Nie myślałam, że kiedykolwiek tak będzie...
- Tym bardziej ze mną - dokończył, pewny tego, co chciała powiedzieć. Pokiwała nieśmiało głową. Szczerze mówiąc, sam się tego nie spodziewał. Jednak w tym przypadku miłość pokazała swoje przewrotne oblicze. Teraz nie umiał bez niej żyć.
Utkwiła wzrok w pierścionku z brylantem na swoim palcu serdecznym. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, że Jurij się jej oświadczy. Mogli uznać ich decyzję za pochopną, szybką. Nieprzemyślaną, ale ich to nie obchodziło. Tylko oni mogli wiedzieć, czemu tak zdecydowali. I tak wiedziała, że Jurij długo nad tym myślał i zastanawiał się. I znała tą obawę, że nie chce zwlekać. Nie chciał popełnić poprzedniego błędu, gdzie chyba zbyt długo czekał.
Zgodziła się na ślub w styczniu. Myślał o trochę wcześniejszej dacie, ale woleli ostatecznie poczekać do nowego roku, aż minie rok od odejścia Zary. Na razie nie myślała o tym wydarzeniu, chciała się skupić na chwili obecnej, na tym, co teraz miała. A miała w zasadzie wszystko.
Ucałował ostrożnie małą bliznę na obojczyku Lany, kolejne znamię szalonego dzieciństwa. Czuł się szczęśliwy i wolny. Wolny codziennym zniewoleniem jej uśmiechu i dotyku, zwykłą obecnością. To była dla niego prawdziwą wolnością. Ona. Nieporadna istota, która dzięki niemu rozkwitła.
Miłość nie zawsze jest zgodna z obyczajami, nie zawsze się godzi z tym, co utarte. Bywa zaskakująca, zmienia poglądy, daje nadzieję.
I z nimi też tak było.
____________________________________________________________
KONIEC
Nie wiem, czy nie za szybko. Nie wiem, jak ja się z nimi rozstanę. Przez te trzy miesiące tak bardzo się z nimi zżyłam, i z Wami oczywiście też. Chcę Wam bardzo podziękować, że byłyście ze mną przez ten cały czas, choć nie zawsze było dobrze. Włożyłam w tą historię dużo emocji i naprawdę, ciężko mi ich zostawić.
Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, za tyle odwiedzin. To był zupełnie spontaniczny pomysł, w którym wytrwałam i to też Wasza zasługa. Jesteście wspaniałe.
A teraz znikam. Muszę trochę odpocząć i skupić się na szkole.
Trzymajcie się ;)I mam małą prośbę - każdy, kto to przeczytał, niech zostawi po sobie komentarz. Chcę zobaczyć, ile Was tu było.
Bardzo fajny epilog :)
OdpowiedzUsuńOboje zasługiwali na szczęście, więc dobrze, że tak się stało..
Oczywiście szkoda, że już koniec
Pozdrawiam :)
Dziękuję ;)
UsuńPiękne zakończenie również pięknej historii. Jejku, takie tu wszystko było świetnie opisane, każdy gest, wszystkie emocje, że aż szkoda się rozstawać z tym opowiadaniem, naprawdę. Zapewne jeszcze nie raz tu wrócę, by jeszcze raz przeczytać <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Wam się spodobało, tym bardziej, że to było chyba najbardziej spontaniczne opowiadanie, jakie udało mi się napisać ;)
UsuńDziękuję, że byłaś ;)
Smuto trochę, że to już koniec tego cuda, ale wiedz że będę na pewno tutaj wracać<3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie było przepiękne, takie magiczne ;)
Zakończenie cudowne <3
Buziaki ;*
Dziękuję <3
UsuńByłam :)
OdpowiedzUsuńI dziękuję :*
To ja dziękuję :)
UsuńJak to szybko zleciało.
OdpowiedzUsuńBędę tęsknić, tak bardzo bardzo :'(
Nie umiem pisać ładnych komentarzy, więc do rzeczy. Dziękuję Ci za to cudo! Z niecierpliwością czekałam na każdy rozdział, który wzbudzał w nas coraz to inne emocje i zapierał dech w piersiach. Jestem pewna, że na dłuuugo ta historia pozostanie w mojej pamięci.
Pozdrawiam :* Powodzenia w życiu i dalszym pisaniu :)
Mi też ciężko się z nimi rozstać i tęsknię za nimi, choć minęło już trochę czasu. I miło mi bardzo, że się ta historia spodobała.
UsuńDziękuję bardzo :)
Nie spodziewałam się tutaj epilogu :-(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za szybko to wszystko zleciało, a chciałoby się jeszcze co najmniej kilka rozdziałów więcej. Zwłaszcza, że jak już pisałam ostatnio Twój styl znacznie się poprawił. I ten ostatni również zalicza się do tych o wysokim poziomie.
Szczególnie cieszy mnie fakt, że jednak zdołali ze sobą wytrwać. Mimo tych wszystkich problemów, bolesnych przeżyć jakie ich doświadczyły udało im się zapomnieć o przeszłości i zbudować coś trwałego – wspólną przyszłość. Dziękuję za tę historię, którą pokazałaś siłę prawdziwej miłości :-)
Pozdrawiam serdecznie, po raz ostatni tutaj Marzycielka
Mam nadzieje, że planujesz coś nowego :-)
Dziękuję ;')
UsuńA tak na marginesie - ja dalej piszę:
usmiechaj--sie.blogspot.com
Ostatnio coś sporo cudownych opowiadań się kończy. Nie powiem, żeby mi się to specjalnie podobało. Jakoś tak pusto bez nich będzie. Z Twoim - to samo. Ja ci to już nie raz pisałam, ale powtórzę. Jest magia, jest cudowny klimat.
OdpowiedzUsuńI jest happy end.
Ale nie taki oklepany, cukierkowy, tylko taki bardziej... życiowy. Tak to nazwę. To nie jest tylko landrynkowe uczucie, to są przeżyte cierpienia, zadawany ból, wreszcie zrozumienie i powolne rodzenie się miłości.
To jest zwyczajnie piękne.
Znikasz. Ale na krótko, prawda? Szkoła się przecież zaraz kończy. Już w połowie czerwca jest chillout, więc szybko wrócisz. Tak, wiem, ja Ci tu zdanie twierdzące teraz zaserwowałam :) Bo ja to zwyczajnie biorę za pewnik. Wrócisz szybko i tyle :)
buziak, słonko :**
No i widzisz? Nie wytrzymałam zbyt długo ;)
UsuńTy wiesz, że ja Tobie szczególnie dziękuję, bo byłaś dla mnie wielkim motywatorem ;)
kurczę, jakoś umknęło mi powiadomienie o nastepnym rozdziale i tak wyszło, że dopiero teraz tu dotarłam i dokończyłam. Pięknie to zakończyłaś, naprawdę. Ślub w styczniu, kto by pomyślał, że zimą? :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takiego Jurija... ah.
Pozdrawiam :*